Ichigo siedział na
korytarzu przed laboratorium w Oddziale 12 i czekał aż Mayuri pozwoli mu wejść
do środka. Wyglądał tymczasem przez okno i stukał niecierpliwie palcami w
parapet. Utkwił wzrok w jednej z przepływających leniwie chmur i rozmyślał.
Dlaczego tak właściwie stanął w obronie dziewczyny? No tak, pewnie po części po
to, żeby zrobić na złość Byakui, który jest ślepo podporządkowany wszelkim
obowiązującym prawom. Ale prawdę mówiąc była to spontaniczna reakcja jego
organizmu. Tak jakby urodził się tylko po to by zatrzymać Senbonzakurę i nie
dopuścić do tego, by tysiące płatków wiśni pocięło dziewczynę na kawałeczki.
Było to tak naturalne i nieprzemyślane, że sam nie wiedział co o tym myśleć.
Czuł, że to jego obowiązek, chronić kogoś, kto nie jest odpowiedzialny za swoje
czyny, nie ma wolnej woli, ani możliwości na zmianę.
- Nie odpływaj tak
Kurosaki bo cię okradną.
Odwrócił się i ze
zdziwieniem spojrzał na Kurotsuchiego, który opierał się o framugę otwartych
drzwi do laboratorium. Zeskoczył z parapetu nie zauważając, że chmura w którą
się tak uparcie wpatrywał przez ostatnie pół godziny, już dawno zniknęła z pola
widzenia. Bez słowa wyminął Kapitana Dwunastego Oddziału i wszedł do ciemnego
laboratorium. Wszędzie pełno było elektronicznych, nowoczesnych urządzeń,
których znaczenia ani działań nie pojmował i pracowników oddziału, ale on
skierował się prosto do stojącego na środku, metalowego krzesła na którym
spoczywało ciało dziewczyny. Miała na sobie biały fartuch, a do żył na
przedramionach i nadgarstkach przyczepione miała ssawki, prowadzące do
aparatur. Jednak urządzeniem najbardziej zwracającym uwagę, był metalowy hełm,
który założony miała na głowę. Wystawały z niego przewody prowadzące do maszyn.
Wyglądało to groteskowo, jak scena z jednego z filmów, które oglądał jeszcze w
świecie ludzi. Kojarzyło mu się to z..
- Pranie mózgu – dokończył na głos swoją
myśl.
- Ja tam wolę nazwę
‘reforma procesu myślenia’ – odparł niefrasobliwie Kurotsuchi.
- Jak dla mnie to
jedno i to samo.
- No coś takiego..
– Westchnął ironicznie i wydał kilka poleceń swoim ludziom. – Teraz się odsuń
Kurosaki, będziemy zaczynać.
- Co? – Ichigo
przeniósł zdziwiony wzrok z dziewczyny na Mayuriego – To co robiliście przez
ostatnie pół godziny? Myślałem, że już skończyliście! – Warknął rozzłoszczony
-To lepiej nie myśl
– odszczeknął się niebieskowłosy. – Gdybyś nie był takim ignorantem w sprawach
naukowych, to wiedziałbyś, że do przeprowadzenia takiego badania trzeba czasu i
przygotowań.
- Po co mnie tu
właściwie wołałeś?
- Myślałem, że może
będziesz ją chciał potrzymać za rękę, czy coś.. – Zadrwił Kurotsuchi, włączając
aparaturę, która zaczęła buczeć donośnie. Przewody przeczepione do kasku i rąk
dziewczyny zaświeciły na czerwono. – Żartuje, nie można jej dotykać podczas terapii.
A teraz stań w przepisowej odległości.
Kurosaki posłusznie odsunął się we wskazane miejsce, czyli
pod ścianę, chociaż miał szczerą ochotę porozmawiać z Mayurim używając
Zangetsu. Żeby powstrzymać nerwowe drganie dłoni założył ręce na piersi i przyglądał
się pracującemu oddziałowi.
- Nemu, zaczynamy!
- Hai, Mayuri-sama.
Ichigo zaczął
żałować swojej decyzji, sposób Kurotsuchiego zaliczał się z pewnością do tych
mniej etycznych. A co jeśli spali jej mózg? Nie, musiał wierzyć, że pomimo
swojej otoczki szalonego naukowca, Mayuri wie co robi. Przecież właśnie o to im
chodziło – o zmianę poglądów dziewczyny. A przecież to tylko delikatne
działanie nakierowane na zmianę jej osobowości, więc chyba wszystko jest okej,
prawda?
Kurosaki próbując
przekonać samego siebie, że robią dobrze, obserwował jak masa ludzi krząta się
wokół elektronicznego sprzętu i wykonuje polecenia wykrzykiwane przez Kapitana.
On sam stał wraz z Nemu przed olbrzymim monitorem kontrolującym stan
dziewczyny. Ichigo przyjrzał się uważnie brunetce. Jej ciało drgało lekko, a
czerwone przewody zdawały się pulsować delikatnie. Ale poza tym gdyby nie
buczenie uruchomionych maszyn i pośpieszne stukanie w klawiatury, mógłby
pomyśleć, że nic się jej nie dzieje.
***
‘Terapia’ trwała już od jakiegoś czasu. Ichigo zaczynały
boleć nogi od stania ciągle w jednym miejscu.
***
Wreszcie Mayuri
wydał rozkaz oddalenia się od aparatur i kiedy spełniono jego polecenie,
przysunął się do największego urządzenia, nacisnął parę przycisków i wrócił na
poprzednie miejsce przenosząc uważny wzrok na brunetkę. Z sufitu z łoskotem
wysunęło się metalowe ramię, które chwyciło hełm i zdjęło go z głowy
dziewczyny. Nemu delikatnie odczepiła wszystkie ssawki z jej rąk. Ichigo
podszedł bliżej i po chwili nerwowego milczenia, dziewczyna otwarła oczy. Jej
brązowe tęczówki były szkliste, w sposób charakterystyczny wyłącznie dla ludzi
poddanych kompletnemu praniu mózgu. A Ichigo naoglądał się za dużo filmów
science fiction by tego nie zauważyć. Obrzucił Kurotsuchiego oburzonym
spojrzeniem i przyklęknął przy dziewczynie. Nawet na niego nie spojrzała,
wpatrywała się w przestrzeń, a na jej twarzy gościł wyraz kompletnej pustki i
beznamiętności.
- Zrobiłeś z niej
cholernego robota? – Warknął w stronę Kapitana.
- Spokojnie
Kurosaki, niewdzięczniku. To normalne, jest teraz trochę jak dziecko we mgle –
zachichotał wariacko pod nosem. – Musi się przyzwyczaić, w końcu to chyba nic
fajnego wykasować osobowość, prawda? Teraz wszystko zależy od ciebie, musisz ją
nauczyć jak żyć, zachowywać się w danych sytuacjach i tym podobne.. Masz teraz
prawdziwą podopieczną, lepiej nie zawiedź i nie zniszcz mojego eksperymentu.
- Eksperymentu..? –
Ichigo wściekle zaczął podnosić się do pozycji stojącej, ale powstrzymała go
chłodna dłoń na nadgarstku.
Spojrzał prosto w brązowe, puste oczy ‘eksperymentu’.
- Kurosaki Ichigo –
powiedziała jedynie monotonnym, jednostajnym głosem.
- O, widzisz
Kurosaki? Nie wykasowałem jej pamięci, zdaje sobie sprawę z tego, że jesteś jej
rycerzem na koniu. A teraz wynoście się oboje, swoje zrobiłem i nie widzę w
niej już nic interesującego.
Ichigo z cichym, zirytowanym westchnięciem, złapał dziewczynę
za rękę i ruszył do wyjścia. Właściwie to nie miał pojęcia co teraz. Wyszli na
zalane słońcem ulice Seireitei i zmrużył oczy od otaczającej go zewsząd
jasności. Nora Kurotsuchiego pozbawiona była wszelkiego naturalnego i zdrowego
oświetlenia.
- I co ja mam teraz
z tobą zrobić? – Mruknął retorycznie pod nosem.
- Proponuje znaleźć
mi jakieś normalne ubranie.
***
Lilith była wyższa
od Ruki, więc jej ubrania były za krótkie, bluzkami Matsumoto mogłaby się obwinąć dwa razy, Yachiru była dzieckiem,
więc Ichigo usilnie starał sobie przypomnieć czy zna jeszcze jakieś inne
kobiety Shinigami. Od zawsze miał słabą pamięć do imion i twarzy. W końcu
doznał przebłysku i udał się z brunetką do baraku Oddziału Ósmego w
poszukiwaniu Porucznik Ise. W trakcie gdy on starał się wyperswadować Kyoraku
pomysł upicia się we dwójkę, Lilith była w kwaterach Nanao, która bez problemu
zgodziła się pożyczyć jej coś swojego. Wróciły po jakimś czasie, Sosuke miała
na sobie letnią, kremową sukienkę i rzemykowe sandałki.
- Cudnie wyglądasz Lili-chan
– Shunsui wyszczerzył się w jej stronę i wychylił kieliszek sake. – To naprawdę
twoje ubrania Nanao-chan? Czemu nigdy cię nie widziałem w sukience?
- To nie jest strój
w którym paraduje się przed swoim Kapitanem. – Odparła chłodno Ise, poprawiając
okulary.
- No, dzięki za
pomoc, to my już będziemy lecieć – Kurosaki szybko skierował się w stronę wyjścia a Lilith poszła za nim.
- To gdzie teraz?
- Do kogoś, kto
nauczy cię jak zachowuje się dziewczyna.
***
Weszli na teren
baraków 11 Oddziału i skierowali się do dojo, z którego dochodziły odgłosy
walki. Nagle Ichigo pociągnął dziewczynę na bok i uchronił ją tym samym przed
facetem wylatującym z impetem przez papierową ścianę. Westchnął, zmęczony już tym
całym opiekowaniem się i chcąc nie chcąc, wszedł na drewnianą werandę.
- Yo Ichigo!
Przyszedłeś potrenować? – Przez dziurę wyglądała łysa głowa, uśmiechniętego
szeroko Oficera Madarame. – Aaaaa nie.. Więc to jest twoja nowa koleżanka?
Przelazł na zewnątrz, jeszcze bardziej rozrywając papier i
zupełnie się tym nie przejmując. Skłonił się szarmancko przed dziewczyną i
zarzucił drewniany miecz na ramię.
- Ikkaku Madarame,
miło mi.
- Yumichika
Ayasegawa.
Za Ikkaku pojawił się jego nieodłączny kompan, przeszedł
przez dziurę, bardzo zgrabnie zresztą i stanął obok przyjaciela.
- Lilith Sosuke.
- Wiemy, wiemy..
Kapitan już od rana chwali się, że będzie miał z kim walczyć.
Ichigo prawie walnął się w twarz, zamiast tego westchnął po
raz kolejny tego dnia i przeniósł wzrok na Yumichike.
- Właściwie to
jesteśmy tu z innego powodu. Mógłbyś się nią zająć?
Ayasegawa w teatralnym geście pogładził się po brodzie i
obszedł dziewczynę dookoła, przyglądając się jej uważnie.
- Piękna powłoka
wymaga równie pięknego wnętrza.. – zamyślił się głęboko, pewnie dla potrzymania go chwilę w niepewności. – Dobrze, zgadzam się!
- Dlaczego
kobiecego zachowania ma mnie uczyć mężczyzna?
- Kochana znam się
na tym lepiej niż niejedna kobieta, uwierz! Taka na przykład Rangiku, ona
nauczyłaby cię tylko jak pić sake, żeby kac był mniejszy, albo gdzie ukrywać
ważne dokumenty przed swoim kapitanem.. No nieważne, chodź, czas na lekcje
pierwszą.
Pociągnął ją ze sobą na trawę, posadził na murku okalającym
fontannę i zaczął coś z zapałem tłumaczyć. Ichigo opadł na drewnianą podłogę i
położył się wygodnie. Obok niego to samo zrobił Ikkaku.
- I jak się
sprawdzasz w roli niańki?
- Cudownie..
Naprawdę cudownie.
Po chwili ciszy, przerywanej tylko odgłosami uderzających o
siebie drewnianych mieczy i walecznych okrzyków, Ikkaku zaśmiał się wesoło.
- Yumichika jest w
swoim żywiole. – Oświadczył radośnie w odpowiedzi na pytający wzrok Kurosakiego
– Uczy ją jak odpowiednio się poruszać, by zawrócić w głowie mężczyźnie.
_______________________________
Hm, nie mam pojęcia cóż to się zrobiło z tym tłem. Postaram się jakoś szybko temu zaradzić ;D
Pozdrawiam!