‘Trochę potrwać’ czyli ile? Lata, miesiące,
tygodnie? Spędził przy Lilith ostatnie kilka dni, a ona ciągle nie dawała znaku
życia. Jakby tego było mało, Unohana poinformowała go, że nie wiadomo, czy jej
pamięć wróci do normy. Może zregenerował jej ciało, ale nie było pewności, że
to samo zrobił z jej umysłem. Miał wrażenie, że jeszcze kilka dni i znienawidzi
ją za to, że tak długo karze mu na siebie czekać. Nigdy nie należał przecież do
cierpliwych, więc niech już w końcu wstanie i znowu będzie jego Lilith. Z
wściekłości i bezsilności uderzył pięścią w stolik stojący koło jej szpitalnego
łóżka. Mebel zachwiał się, wazon stojący na nim spadł i potłukł się na drobne kawałeczki. Kwiaty
które przyniosła Rangiku leżały wśród odłamków szkła i wylanej wody. Ichigo
ponownie zajął miejsce przy łóżku, już spokojniejszy, chwytając jej zimną,
nieruchomą dłoń.
***
Wpadł do sali w
barakach oddziału czwartego i zmartwiony, stwierdził że nic się tu nie
zmieniło. Nie było go może z dwie godziny, bo musiał stawić się na zebranie
kapitanów. Okno ciągle było otwarte, do pomieszczenia wpadało ciepłe, świeże powietrze, wiatr poruszał białymi firankami. Na stoliku spoczywał nowy wazon z kwiatami, a na łóżku
leżała ciągle nieruchoma, dziewczęca sylwetka, przykryta cienkim, prześcieradłem. Ze zrezygnowaniem opadł na krzesło i chwycił drobną dłoń.
Gładził ją mechanicznie kciukiem, gapiąc się na ścianę.
- Wiedziałam, że
cię tu znajdę Ichi – radosny głosik wyrwał go z transu. Spojrzał na parapet na
którym przycupnęła różowowłosa, uśmiechnięta dziewczynka. Yachiru zaraz jednak
spoważniała, przybierając tak niepodobny do siebie wyraz twarzy. – Dalej śpi?
Mówiłam, że jest jak Śpiąca Królewna.
Ichigo potwierdził pomrukiem i spojrzał na spokojną twarz
brunetki.
- Próbowałeś
pocałunku?
- He?
- No już raz obudziłeś
ją całusem, więc czemu teraz by się miało nie udać?
- Yachiru nie
sądzę..
- Cicho! – twarzyczka Kusajishi poczerwieniała ze złości – Ja też chcę, żeby w końcu
wstała, to może zrób coś! No całuj, już!
Ichigo przeczuwając
nadchodzący napad wściekłości w postaci szalejącego, różowego tornada, pochylił
się z cichym westchnieniem nad twarzą Lilith. Nie dość, że ma całować
nieprzytomną dziewczynę, która może go nie pamiętać gdy się obudzi, to
dodatkowo krępowało go uważne i ponaglające spojrzenie obserwującego go uważnie
dziecka. Przymknął oczy, wciągnął mocno jej ciągle doskonale wyczuwalny,
owocowy zapach i złożył krótki pocałunek na jej ustach.
- No dalej Lil,
czas wstawać.. – szepnął jeszcze i prostując się, spojrzał na uśmiechniętą
Yachiru.
- Teraz pewnie
musisz dać jej jeszcze chwilkę, zobaczysz zaraz się obudzi!
- Taa.. To po co w
ogóle przyszłaś?
- Aaa,
zapomniałabym! Ken-chan cię szuka, to pewnie coś baaaaaardzo ważnego, więc
chodź ze mną szybko. Ale już – dodała stanowczo, widząc jego wyraźną niechęć. –
Jak wrócisz pewnie będzie już na ciebie czekać – wskazała główką na Lilith i
wyskoczyła przez okno.
- Nie wydaję mi się
– mruknął do siebie i poszedł w jej ślady.
Dłoń, którą jeszcze chwilę temu trzymał w mocnym uścisku,
poruszyła się lekko.
***
Zupełnie jakby nie
była sama. Ciągle czuła czyjąś obecność, nie tyle przy sobie, a w sobie.
Jakby teraz dzieliła duszę i ciało z kimś jeszcze. Nie słyszała żadnego głosu,
dodatkowego oddechu, czy myśli. Nikt nie poruszał za nią rękami, nie chodził,
nie mówił. Ale nie opuszczało jej przeświadczenie, że już nie jest sama, że ma kogoś jeszcze.
Próbowała sobie przypomnieć co się działo. Hinamori,
Hougyoku, bezowocna walka ze sterującą nią siłą, miecz przebijający jej ciało..
Powoli otworzyła oczy i podniosła się do siadu. Dokładnie
przyjrzała się swoim dłoniom, a potem białej sali szpitalnej w której się
znajdowała. Nie czuła bólu, nic jej nie dolegało. Wstała z łóżka i poprawiła
białe kimono. Przeszła kilka kroków. Niby wszystko normalnie, ale miała
wrażenie jakby uczyła się siebie na nowo. Skupiła odrobinę Reiatsu, a po jej
dłoni, między palcami przemknęła wiązka czarno-srebrnej energii. Jej własnej z
domieszką.. Ichigo. Szybko dopadła parapetu i wyskoczyła przez okno.
***
Kurosaki wracał do baraków czwórki, odrobinę
zły i zirytowany. Kenpachi próbował namówić go na mały sparing, w ramach
sprawdzenia jego nowego, niższego poziomu energii. A przecież było to zupełnie
niepotrzebne, sam umiał ocenić, że niewiele się zmieniło. Zawsze dysponował
zadziwiającą ilością mocy, więc wiedział doskonale, że przekazanie części
Lilith wcale go nie osłabiło. Zatrzymał się gwałtownie czując nagły impuls
znajomego Reiatsu. Przyspieszył kroku, a gdy wypadł zza zakrętu dostrzegł tylko
burzę brązowych włosów i załzawione oczy. Lilith rzuciła mu się na szyję
szlochając cicho, objął ją w pasie i przycisnął mocno do siebie.
***
Lilith była bardzo
podekscytowana wizją pierwszej misji jako członkini jednego z Oddziałów Gotei
13. I to jako jego Porucznik. Co prawda było to tylko grupa uciążliwych
menosów, która jakimś sposobem wdarła się do świata ludzi, ale to nie
zmniejszało jej entuzjazmu. Do ramienia swojego białego stroju Shinigami
przyczepiła nową, porucznikową odznakę, a do pasa przymocowała wypolerowane na
błysk Zanpaktou. Ichigo z zachwytem zarejestrował fakt, że pierwszy raz nie
musiał na nią czekać, a nawet to ona oczekiwała jego, tupiąc niecierpliwie nogą
w podłogę na korytarzu i prychając nerwowo pod nosem.
***
Misja nie była ani
trudna ani wymagająca. Po wyjściu z bramy Senkai błyskawicznie zlokalizowali i
zlikwidowali menosów. Ale Ichigo widząc z jakim zachwytem Lili rozgląda się po
otoczeniu i ze świadomością, że po raz pierwszy jest w świecie ludzi, odesłał swój
Oddział do Soul Society i zaproponował brunetce oprowadzenie po mieście.
Radośnie rzuciła mu się na szyję, a Ichigo obejmując jej talię utwierdził się
tylko w słuszności swojej decyzji. Karakura nie zmieniła się znacznie przez te
sto lat, ale Kurosaki z rozbawieniem zorientował się, że w miejscu gdzie kiedyś
stał jego dom był zakład pogrzebowy, a zamiast szkoły zastał cmentarz.
Przez cały dzień
zwiedzili tyle miejsc, że gdyby Ichigo był człowiekiem, to zapewne już dawno
rozbolałyby go nogi. Kolorowe witryny sklepowe, tłum ludzi, głośna muzyka,
najróżniejsze zapachy, zgiełk i hałas, dobiegające zewsząd głosy, oświetlone
bilbordy i krzykliwe reklamy. Na wszystko Lilith spoglądała szeroko otwartymi
oczami, zarumieniona i szczęśliwa jak dziecko. Gdy doszli do wesołego
miasteczka, Kurosaki miał wrażenie, że dziewczyna zaraz popłacze się z
zachwytu. Dzięki temu, że byli niewidzialni dla ludzi, mogli jeździć na
karuzelach ile chcieli, nie płacąc. Właściwie to Ichigo nie przepadał za takimi
atrakcjami, ale widząc, że z twarzy Lili ani na sekundę nie schodzi szeroki,
szczęśliwy uśmiech, chodził z nią wszędzie, gdzie tylko miała ochotę. Z punktu
widzenia potocznego obserwatora mogli uchodzić za zakochanych. Trzymali się za
ręce, Lilith podekscytowana co rusz rzucała mu się na szyję, a podczas długiej
przejażdżki diabelskim kołem, stali na jego szczycie objęci i wpatrzeni w
zachodzące słońce. Ale nie było mowy o żadnym obserwatorze, skoro byli
niewidzialni i nikt, oprócz nich samych, nie był świadkiem tego cholernie
romantycznego dnia. Który skończył się, gdy siedzieli nocą na dachu najwyższego
wieżowca w Karakurze i obserwowali z góry światła miasta, które pomimo późnej
pory nie szykowało się do snu.
- Co to? – spytała
nagle Lil, opuszczając rękę, którą do tej pory obejmowała ramię Ichigo i
wyciągając zza pazuchy paczkę papierosów. – Zabrałam jakiemuś facetowi – mruknęła
w odpowiedzi na jego pytające spojrzenie.
Kurosaki zabrał ją z jej ręki, otworzył i wyciągnął z
wnętrza dwa papierosy i zapalniczkę. Wsadził sobie jednego do ust i zapalił.
Zaciągając się mocno gryzącym dymem, wypuścił po chwili z ust szare, równe
okręgi.
- Ale czad! –
pisnęła zachwycona brunetka – Ja też tak chcę!
Po kilku nieudanych próbach zapalenia papierosa w końcu jej
się udało, napełniła płuca dymem i natychmiast zaczęła kaszleć i krztusić się.
Papieros wypadł jej z ręki i poszybował w dół, po chwili znikając w
ciemnościach gdy podmuch wiatru zgasił żarzącą się końcówkę. Gdy Ichigo
przestał chichotać, a Lilith ochłonęła, sięgnęła do paczki i po zaledwie trzech
próbach, zapaliła kolejnego papierosa. Tym razem zaciągnęła się głęboko, ale ku
jej niezadowoleniu zamiast równych kółeczek, z jej ust wydostała się
bezkształtna chmura dymu.
- Ale to śmierdzi –
mruknęła, rozganiając dłonią szare kłęby.
- To nie pal –
odpowiedział jej Ichigo, ale jednocześnie nie umiał oderwać wzroku od jej
kształtnych warg, co i rusz wypuszczających popielate obłoczki.
W końcu doszła do filtra i krzywiąc się lekko wyrzuciła
tlący się niedopałek w powietrze. Przysunęła się do Ichigo i chwyciła go
oburącz w pasie, a on objął jej talię. Położył głowę na jej włosach i zupełnie
nie przeszkadzało mu, że owocowy zapach miesza się z wonią papierosów.
***
Ichigo nie wiedział
jakim cudem wracał do domu z takim kacem. Nie wiedział dlaczego dał się namówić
Kenpachiemu, na całkowicie męski, wieczór kawalerski, chociaż nikt się przecież
nie żenił. Dlaczego pomimo zapewnień towarzyszy, że nie pije dużo, udało im się
wcisnąć w niego co najmniej zgrzewkę sake, ani dlaczego został z nimi do rana.
A już zupełnie nie miał pojęcia czemu otwierając drzwi do własnego mieszkania,
słyszy głośne rozmowy i kobiecy śmiech, który źle, bardzo źle działał na jego
obolałą głowę. Najwyraźniej nie zdawał też sobie sprawy z tego, że Stowarzyszenie
Kobiet Shinigami postanowiło zrobić zebranie w jego kwaterach. Dlatego stanął
jak wryty w wejściu i gapił się ogłupiały na kobiety, które porozsiadały się na
wszelkich możliwych powierzchniach płaskich jego salonu i zawzięcie o czymś
dyskutowały. Gdy w końcu zorientowały się, że pokój nie jest wypełniony już
tylko przedstawicielkami płci żeńskiej, powitały go głośnym, bełkotliwym i
chóralnym ‘Dzień dobry Kapitanie Kurosaki!’
- Och, dzień dobry
Truskaweczko.
Lilith, która
najwyraźniej była już po kilku głębszych, wstała z zajmowanego przez siebie
parapetu i eleganckim slalomem ruszyła w jego stronę. Kilka kroków przed nim
potknęła się o zupełnie płaski kawałek podłogi i wpadła prosto w jego, na szczęście
zawczasu przygotowane, ramiona.
- Nie jesteś zły,
że zorganizowałyśmy tu spotkanie? – zamruczała w sposób, który całkowicie
wykluczał opcję bycia na nią zdenerwowanym.
- Nie, nie jestem.
Ale bądźcie cicho bo idę spać, jestem padnięty.
- Oczywiście – ucałowała
go w policzek i chwiejnie wróciła na poprzednie miejsce, od razu włączając się
do zażartej dyskusji.
Ichigo otworzył lodówkę, wyjął wielki słoik i nalał sobie do
szklanki wodę z ogórków. Nie wiedział dlaczego, pomimo usilnych starań, ciągle
słyszy plotkowanie kobiet. Nie wiedział czemu właśnie rozprawiają o ‘szybkim
numerku w tempie shunpo’, ani nie miał najmniejszej ochoty dowiedzieć się, o
czyim ‘numerku’ właściwie jest mowa. Chociaż sam pomysł mu się spodobał.
***
Ichigo obudził się wczesnym wieczorem i czując się tylko
odrobinę lepiej niż rano, wszedł do łazienki, napuszczając do wanny mnóstwo
wody. Z pewnością zasłużył sobie na odpoczynek i chwilę relaksu.
***
W pewnym momencie
musiał się zdrzemnąć, bo gdy otworzył oczy, woda była chłodna, a jego bolał
kark od niewygodnego opierania o brzeg wanny. Z cichym westchnięciem opłukał
ciało ciepłą wodą, i wyszedł na kafelki owijając się ręcznikiem. Rozległo się
głośne pukanie do drzwi.
- Kurosaki! –
warknął rozeźlony, dziewczęcy głos – Siedzisz już tam z dwie godziny, gorzej
niż baba!
- Cicho – burknął
tylko, zupełnie ignorując natarczywe stukanie.
Wypuścił z wanny wodę, wytarł się i ubrał dresowe spodnie.
- Kurosaki do
cholery, wyłaź wreszcie!
Lilith musiała najwyraźniej kopnąć ze złości w drzwi, co
wywnioskował z głuchego uderzenia, cichego przekleństwa i jęków bólu. Oparł się
o umywalkę i wyczekująco wpatrzył w wejście. Zastanawiał się, czy jeśli nie
wyjdzie, dziewczyna wyważy drzwi, czy może pójdzie się wykąpać gdzie indziej?
- Ku-ro-sa-ki! –
Wysyczała, każdą sylabę zwieńczając coraz mocniejszym uderzeniem.
Poczekał jeszcze chwilę, aż w końcu z westchnięciem i
uśmiechem skierował się w stronę drzwi.
***
Lilith opierała się
o drzwi, co chwilę kopiąc je i wykrzykując coraz to nowe groźby. Gdy była już
bliska wybuchu, wejście otworzyło się gwałtownie, ona poleciała do tyłu, a
przed upadkiem ochroniło ją coś ciepłego i twardego. Błyskawicznie zorientowała
się, że opiera się o nagą klatkę piersiową Ichigo, a jego dłonie obejmują ją w
pasie.
- Wykorzystujesz
całą ciepła wodę i potem dla mnie już nie starcza, nie mieszkasz tu sam, wiesz?
– burknęła, próbując wyswobodzić się z jego silnego uścisku.
- Zawsze możemy
kąpać się razem – wyszeptał Kurosaki tuż przy jej uchu, wywołując tym lawinę
dreszczy na jej plecach. Musiał to wyczuć, bo gdy odwróciła lekko głowę,
zobaczyła jego złośliwy uśmiech.
- Już bym wolała
kąpać się z Kurotsuchim – warknęła, na co on zachichotał cicho. Nie dała poznać
po sobie, jak bardzo podoba jej się ten dźwięk i rezygnując już z bezowocnych
prób odsunięcia jego dłoni, założyła ręce na piersi.
- Cała woda byłaby
zafarbowana – zauważył, przyciągając ją bliżej siebie.
- Najwyżej – zaśmiał
się znowu – Coś ci dzisiaj humor dopisuje?
- Mhym –
potwierdził seksownym pomrukiem, wprost do jej ucha.
- To niedobrze.
Chyba wolę cię jako ponurego gbura marszczącego gniewnie brwi.
- Jakiego gbura?
Muszę wzbudzać respekt, jestem w końcu szanowanym Kapitanem.
- Kto jak kto, ale
ja tam cię nie szanuje – oświadczyła odwracając się w jego stronę i uśmiechając
złośliwie.
- To niedobrze Pani
Porucznik niedobrze.. – jednym sprawnym
ruchem uniósł ją w powietrze i zarzucił sobie na ramię. Pisnęła cicho z
zaskoczenia. – I co by tu teraz zrobić z nieposłusznym Porucznikiem?
- Proponuję
postawić mnie na ziemi i dać mi spokój żebym w końcu mogła się wykąpać.
- Dobrze, ale jak
wykąpiemy się razem – droczył się dalej.
- Ty już spędziłeś
w tej wannie pół dnia! Za długo siedzieć w wodzie też nie można, skóra ci
namoknie i odpadnie i żadna cię nie będzie chciała..
- Zaryzykuję. Poza
tym siedzieć w wannie w dobrym towarzystwie to już co innego.
- To sobie posiedź
z Kenpachim, jestem pewna, że się zgodzi. A teraz możesz już mnie postawić?
- Oczywiście
skarbie, dla ciebie wszystko.
Pociągnął ją za
nogi, tak że ześlizgnęła się z jego ramienia i spadłaby na ziemie, gdyby nie
chwycił jej oburącz. Z uśmiechem usadowił ją na pralce i nie zwracając uwagi na
jej naburmuszoną minę, chwycił jej dłoń, a drugą ręką odgarnął czekoladowe
kosmyki przysłaniające twarz. Pogładził ją delikatnie po policzku i dotknął
kciukiem jej dolnej wargi. Pochylił się lekko, a ona z konsternacją czekała na
to co zaraz się wydarzy. Gdy czuła już prawie ciepło ust Ichigo na swoich,
napiętą cieszę przerwał donośny dźwięk dzwonka. Kurosaki westchnął, cmoknął ją
w policzek i wyszedł z łazienki. Lilith zeskoczyła z pralki i zamykając za nim
drzwi zaczęła się rozbierać. Musiała się przyznać, przed samą sobą, że miała
nadzieję na coś więcej. Z niezrozumiałych powodów jej usta pragnęły dotyku ust Ichigo. Cała ona
pragnęła jego bliskości. Odrzucając bluzkę w kąt pomieszczenia, skarciła się za
melodramatyzm i przesadne reakcję.
Nie zdawali sobie
sprawy, że w tej chwili na ich twarzach goszczą podobne wyrazy niedosytu,
irytacji i żalu.
_______
Przedostatni rozdział ze sporym opóźnieniem, mam nadzieję, że się podobał (mnie osobiście mdli aż od ilości słodkości :D)
Buziaki! ;3
(ciężki oddech)Eryk uspokuj się to tylko notka.
OdpowiedzUsuńYou Made My Day.
Taniec radości.
Śmierć poprzez hiperwentylacje spowodowaną wielkim szokiem.
I tak dalej i tak dalej.
o mój boże, wzruszyłam się <3
Usuńpoza tym, Eryk? Zajebiste imię :D
Ale Super :D:D. Fajnie że Lilith już się obudzila :D:D. Super notka :D. Powiało romantycznością XD. Naprawdę Super :)
OdpowiedzUsuń5/5
Czekam na nexta :P
Cały blog jest taki romantyczny, a czytają go głownie faceci xD
UsuńNo przynajmniej komentują ;D
Pozdrawiam!
no i przeczytałam całe opowiadanie :) zwłaszcza że kilka dni temu zakończyłam oglądanie animy Bleach i muszę przyznać że minka mi się bardzo zasmuciła gdy doszłam do końca :( ale i tak jeszcze raz powrócę to jej oglądania bo warto :) a co do opowiadania to bardzo mi się podoba i tylko szkoda że to już prawie koniec ale mam nadzieję że jeszcze jakieś nowe przygody Ichigo nam napiszesz więc czekam i pozdrawiam fanka
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że całe anime oglądałam dwa razy i taki smuteczek na końcu.. ;__;
UsuńPlanuję nowe opowiadanie o Ichigo, ale jeszcze nie wiem co z tego będzie ;D
Dziękuje bardzo za opinię, pozdrawiam ;3
Dobry wieczór, wreszcie jestem~! Skończyłam pracować i nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuń"Szybki numerek w tempie shunpo" to jeden z najgenialniejszych tekstów, jaki przeczytałam/usłyszałam. Rozwalił mnie na łopatki. :D Poza tym, jak widzę, Ichigo dość niegrzeczny jest w tym rozdziale, mhrau~ *forever fangirl*
Mówiąc szczerze, nie spodziewałam się takiego rozdziału. Raczej myślałam, że Lil sobie jeszcze pośpi. Słodkie było to ze śpiącą królewną i można powiedzieć, że pomogło. ;) Rozdział lekki, stylistycznie zgrabny, szybko i przyjemnie się go czytało, ale mam nieodparte wrażenie, że jeszcze się coś stanie, zanim nastąpi ostateczny happy end. W końcu ten niespodziewany gość. Hmmmm, no ciekawe, ciekawe, jak to zakończysz :3 Ach, no i dużo fanserwisu, Ichigo w samych dresach, Ichigo z papierosem... *-*
Romantyczne opowiadania fajne są~ Też myślę nad jednym, ale boję się co wyjdzie...
Czekam niecierpliwie na ostatni rozdział *^* I mam wielką nadzieję, że opublikujesz to kolejne opowiadanie z Ichigo. :3
Pozdrawiam, życzę weny, ciao ^^
No nie wierzę. Naprawdę nie wierzę, że czytam ten komentarz dopiero teraz.. o bogowie ;__;
UsuńBardzo się cieszę, że się podoba ;D
Kurde, teraz aż żałuję, że nie wymyśliłam czegoś jeszcze z tym gościem, ale niestety - to taki mało ważny epizod, chodziło tylko o to, żeby jeszcze nie doszło do pocałunku
Początkowo w ogóle nie planowałam nawet tej akcji z Hogyoku, miało być słodko i już, ale potem jak mi przyszło do głowy to po prostu musiałam to napisać xd
Także teraz koniec i no.. może się pokuszę na kolejne opowiadanie ;D
Dziękuje jeszcze raz, pozdrawiam ;3
50 year old Executive Secretary Ellary Portch, hailing from Whistler enjoys watching movies like Red Lights and Netball. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Ferrari 250 LWB California Spider. siec
OdpowiedzUsuńrozwod rzeszow forum
OdpowiedzUsuń