środa, 4 września 2013

Rozdział 10


      ‘Trochę potrwać’ czyli ile? Lata, miesiące, tygodnie? Spędził przy Lilith ostatnie kilka dni, a ona ciągle nie dawała znaku życia. Jakby tego było mało, Unohana poinformowała go, że nie wiadomo, czy jej pamięć wróci do normy. Może zregenerował jej ciało, ale nie było pewności, że to samo zrobił z jej umysłem. Miał wrażenie, że jeszcze kilka dni i znienawidzi ją za to, że tak długo karze mu na siebie czekać. Nigdy nie należał przecież do cierpliwych, więc niech już w końcu wstanie i znowu będzie jego Lilith. Z wściekłości i bezsilności uderzył pięścią w stolik stojący koło jej szpitalnego łóżka. Mebel zachwiał się, wazon stojący na nim spadł i potłukł się na drobne kawałeczki. Kwiaty które przyniosła Rangiku leżały wśród odłamków szkła i wylanej wody. Ichigo ponownie zajął miejsce przy łóżku, już spokojniejszy, chwytając jej zimną, nieruchomą dłoń.

***
  
   Wpadł do sali w barakach oddziału czwartego i zmartwiony, stwierdził że nic się tu nie zmieniło. Nie było go może z dwie godziny, bo musiał stawić się na zebranie kapitanów. Okno ciągle było otwarte, do pomieszczenia wpadało ciepłe, świeże powietrze, wiatr poruszał białymi firankami. Na stoliku spoczywał nowy wazon z kwiatami, a na łóżku leżała ciągle nieruchoma, dziewczęca sylwetka, przykryta cienkim, prześcieradłem. Ze zrezygnowaniem opadł na krzesło i chwycił drobną dłoń. Gładził ją mechanicznie kciukiem, gapiąc się na ścianę.
   - Wiedziałam, że cię tu znajdę Ichi – radosny głosik wyrwał go z transu. Spojrzał na parapet na którym przycupnęła różowowłosa, uśmiechnięta dziewczynka. Yachiru zaraz jednak spoważniała, przybierając tak niepodobny do siebie wyraz twarzy. – Dalej śpi? Mówiłam, że jest jak Śpiąca Królewna.
Ichigo potwierdził pomrukiem i spojrzał na spokojną twarz brunetki.
   - Próbowałeś pocałunku?
   - He?
   - No już raz obudziłeś ją całusem, więc czemu teraz by się miało nie udać?
   - Yachiru nie sądzę..
   - Cicho! – twarzyczka Kusajishi poczerwieniała ze złości – Ja też chcę, żeby w końcu wstała, to może zrób coś! No całuj, już!
   Ichigo przeczuwając nadchodzący napad wściekłości w postaci szalejącego, różowego tornada, pochylił się z cichym westchnieniem nad twarzą Lilith. Nie dość, że ma całować nieprzytomną dziewczynę, która może go nie pamiętać gdy się obudzi, to dodatkowo krępowało go uważne i ponaglające spojrzenie obserwującego go uważnie dziecka. Przymknął oczy, wciągnął mocno jej ciągle doskonale wyczuwalny, owocowy zapach i złożył krótki pocałunek na jej ustach.
   - No dalej Lil, czas wstawać.. – szepnął jeszcze i prostując się, spojrzał na uśmiechniętą Yachiru.
   - Teraz pewnie musisz dać jej jeszcze chwilkę, zobaczysz zaraz się obudzi!
   - Taa.. To po co w ogóle przyszłaś?
   - Aaa, zapomniałabym! Ken-chan cię szuka, to pewnie coś baaaaaardzo ważnego, więc chodź ze mną szybko. Ale już – dodała stanowczo, widząc jego wyraźną niechęć. – Jak wrócisz pewnie będzie już na ciebie czekać – wskazała główką na Lilith i wyskoczyła przez okno.
   - Nie wydaję mi się – mruknął do siebie i poszedł w jej ślady.
Dłoń, którą jeszcze chwilę temu trzymał w mocnym uścisku, poruszyła się lekko.

***

   Zupełnie jakby nie była sama. Ciągle czuła czyjąś obecność, nie tyle przy sobie, a w sobie. Jakby teraz dzieliła duszę i ciało z kimś jeszcze. Nie słyszała żadnego głosu, dodatkowego oddechu, czy myśli. Nikt nie poruszał za nią rękami, nie chodził, nie mówił. Ale nie opuszczało jej przeświadczenie, że już nie jest sama, że ma kogoś jeszcze.
Próbowała sobie przypomnieć co się działo. Hinamori, Hougyoku, bezowocna walka ze sterującą nią siłą, miecz przebijający jej ciało..
Powoli otworzyła oczy i podniosła się do siadu. Dokładnie przyjrzała się swoim dłoniom, a potem białej sali szpitalnej w której się znajdowała. Nie czuła bólu, nic jej nie dolegało. Wstała z łóżka i poprawiła białe kimono. Przeszła kilka kroków. Niby wszystko normalnie, ale miała wrażenie jakby uczyła się siebie na nowo. Skupiła odrobinę Reiatsu, a po jej dłoni, między palcami przemknęła wiązka czarno-srebrnej energii. Jej własnej z domieszką.. Ichigo. Szybko dopadła parapetu i wyskoczyła przez okno.

***

   Kurosaki wracał do baraków czwórki, odrobinę zły i zirytowany. Kenpachi próbował namówić go na mały sparing, w ramach sprawdzenia jego nowego, niższego poziomu energii. A przecież było to zupełnie niepotrzebne, sam umiał ocenić, że niewiele się zmieniło. Zawsze dysponował zadziwiającą ilością mocy, więc wiedział doskonale, że przekazanie części Lilith wcale go nie osłabiło. Zatrzymał się gwałtownie czując nagły impuls znajomego Reiatsu. Przyspieszył kroku, a gdy wypadł zza zakrętu dostrzegł tylko burzę brązowych włosów i załzawione oczy. Lilith rzuciła mu się na szyję szlochając cicho, objął ją w pasie i przycisnął mocno do siebie.

***

  Lilith była bardzo podekscytowana wizją pierwszej misji jako członkini jednego z Oddziałów Gotei 13. I to jako jego Porucznik. Co prawda było to tylko grupa uciążliwych menosów, która jakimś sposobem wdarła się do świata ludzi, ale to nie zmniejszało jej entuzjazmu. Do ramienia swojego białego stroju Shinigami przyczepiła nową, porucznikową odznakę, a do pasa przymocowała wypolerowane na błysk Zanpaktou. Ichigo z zachwytem zarejestrował fakt, że pierwszy raz nie musiał na nią czekać, a nawet to ona oczekiwała jego, tupiąc niecierpliwie nogą w podłogę na korytarzu i prychając nerwowo pod nosem.

***

   Misja nie była ani trudna ani wymagająca. Po wyjściu z bramy Senkai błyskawicznie zlokalizowali i zlikwidowali menosów. Ale Ichigo widząc z jakim zachwytem Lili rozgląda się po otoczeniu i ze świadomością, że po raz pierwszy jest w świecie ludzi, odesłał swój Oddział do Soul Society i zaproponował brunetce oprowadzenie po mieście. Radośnie rzuciła mu się na szyję, a Ichigo obejmując jej talię utwierdził się tylko w słuszności swojej decyzji. Karakura nie zmieniła się znacznie przez te sto lat, ale Kurosaki z rozbawieniem zorientował się, że w miejscu gdzie kiedyś stał jego dom był zakład pogrzebowy, a zamiast szkoły zastał cmentarz.
   Przez cały dzień zwiedzili tyle miejsc, że gdyby Ichigo był człowiekiem, to zapewne już dawno rozbolałyby go nogi. Kolorowe witryny sklepowe, tłum ludzi, głośna muzyka, najróżniejsze zapachy, zgiełk i hałas, dobiegające zewsząd głosy, oświetlone bilbordy i krzykliwe reklamy. Na wszystko Lilith spoglądała szeroko otwartymi oczami, zarumieniona i szczęśliwa jak dziecko. Gdy doszli do wesołego miasteczka, Kurosaki miał wrażenie, że dziewczyna zaraz popłacze się z zachwytu. Dzięki temu, że byli niewidzialni dla ludzi, mogli jeździć na karuzelach ile chcieli, nie płacąc. Właściwie to Ichigo nie przepadał za takimi atrakcjami, ale widząc, że z twarzy Lili ani na sekundę nie schodzi szeroki, szczęśliwy uśmiech, chodził z nią wszędzie, gdzie tylko miała ochotę. Z punktu widzenia potocznego obserwatora mogli uchodzić za zakochanych. Trzymali się za ręce, Lilith podekscytowana co rusz rzucała mu się na szyję, a podczas długiej przejażdżki diabelskim kołem, stali na jego szczycie objęci i wpatrzeni w zachodzące słońce. Ale nie było mowy o żadnym obserwatorze, skoro byli niewidzialni i nikt, oprócz nich samych, nie był świadkiem tego cholernie romantycznego dnia. Który skończył się, gdy siedzieli nocą na dachu najwyższego wieżowca w Karakurze i obserwowali z góry światła miasta, które pomimo późnej pory nie szykowało się do snu.
   - Co to? – spytała nagle Lil, opuszczając rękę, którą do tej pory obejmowała ramię Ichigo i wyciągając zza pazuchy paczkę papierosów. – Zabrałam jakiemuś facetowi – mruknęła w odpowiedzi na jego pytające spojrzenie.
Kurosaki zabrał ją z jej ręki, otworzył i wyciągnął z wnętrza dwa papierosy i zapalniczkę. Wsadził sobie jednego do ust i zapalił. Zaciągając się mocno gryzącym dymem, wypuścił po chwili z ust szare, równe okręgi.
   - Ale czad! – pisnęła zachwycona brunetka – Ja też tak chcę!
Po kilku nieudanych próbach zapalenia papierosa w końcu jej się udało, napełniła płuca dymem i natychmiast zaczęła kaszleć i krztusić się. Papieros wypadł jej z ręki i poszybował w dół, po chwili znikając w ciemnościach gdy podmuch wiatru zgasił żarzącą się końcówkę. Gdy Ichigo przestał chichotać, a Lilith ochłonęła, sięgnęła do paczki i po zaledwie trzech próbach, zapaliła kolejnego papierosa. Tym razem zaciągnęła się głęboko, ale ku jej niezadowoleniu zamiast równych kółeczek, z jej ust wydostała się bezkształtna chmura dymu.
   - Ale to śmierdzi – mruknęła, rozganiając dłonią szare kłęby.
   - To nie pal – odpowiedział jej Ichigo, ale jednocześnie nie umiał oderwać wzroku od jej kształtnych warg, co i rusz wypuszczających popielate obłoczki.
W końcu doszła do filtra i krzywiąc się lekko wyrzuciła tlący się niedopałek w powietrze. Przysunęła się do Ichigo i chwyciła go oburącz w pasie, a on objął jej talię. Położył głowę na jej włosach i zupełnie nie przeszkadzało mu, że owocowy zapach miesza się z wonią papierosów.

***

   Ichigo nie wiedział jakim cudem wracał do domu z takim kacem. Nie wiedział dlaczego dał się namówić Kenpachiemu, na całkowicie męski, wieczór kawalerski, chociaż nikt się przecież nie żenił. Dlaczego pomimo zapewnień towarzyszy, że nie pije dużo, udało im się wcisnąć w niego co najmniej zgrzewkę sake, ani dlaczego został z nimi do rana. A już zupełnie nie miał pojęcia czemu otwierając drzwi do własnego mieszkania, słyszy głośne rozmowy i kobiecy śmiech, który źle, bardzo źle działał na jego obolałą głowę. Najwyraźniej nie zdawał też sobie sprawy z tego, że Stowarzyszenie Kobiet Shinigami postanowiło zrobić zebranie w jego kwaterach. Dlatego stanął jak wryty w wejściu i gapił się ogłupiały na kobiety, które porozsiadały się na wszelkich możliwych powierzchniach płaskich jego salonu i zawzięcie o czymś dyskutowały. Gdy w końcu zorientowały się, że pokój nie jest wypełniony już tylko przedstawicielkami płci żeńskiej, powitały go głośnym, bełkotliwym i chóralnym ‘Dzień dobry Kapitanie Kurosaki!’
   - Och, dzień dobry Truskaweczko.
 Lilith, która najwyraźniej była już po kilku głębszych, wstała z zajmowanego przez siebie parapetu i eleganckim slalomem ruszyła w jego stronę. Kilka kroków przed nim potknęła się o zupełnie płaski kawałek podłogi i wpadła prosto w jego, na szczęście zawczasu przygotowane, ramiona.
   - Nie jesteś zły, że zorganizowałyśmy tu spotkanie? – zamruczała w sposób, który całkowicie wykluczał opcję bycia na nią zdenerwowanym.
   - Nie, nie jestem. Ale bądźcie cicho bo idę spać, jestem padnięty.
   - Oczywiście – ucałowała go w policzek i chwiejnie wróciła na poprzednie miejsce, od razu włączając się do zażartej dyskusji.
Ichigo otworzył lodówkę, wyjął wielki słoik i nalał sobie do szklanki wodę z ogórków. Nie wiedział dlaczego, pomimo usilnych starań, ciągle słyszy plotkowanie kobiet. Nie wiedział czemu właśnie rozprawiają o ‘szybkim numerku w tempie shunpo’, ani nie miał najmniejszej ochoty dowiedzieć się, o czyim ‘numerku’ właściwie jest mowa. Chociaż sam pomysł mu się spodobał.

***

Ichigo obudził się wczesnym wieczorem i czując się tylko odrobinę lepiej niż rano, wszedł do łazienki, napuszczając do wanny mnóstwo wody. Z pewnością zasłużył sobie na odpoczynek i chwilę relaksu.

***

   W pewnym momencie musiał się zdrzemnąć, bo gdy otworzył oczy, woda była chłodna, a jego bolał kark od niewygodnego opierania o brzeg wanny. Z cichym westchnięciem opłukał ciało ciepłą wodą, i wyszedł na kafelki owijając się ręcznikiem. Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
   - Kurosaki! – warknął rozeźlony, dziewczęcy głos – Siedzisz już tam z dwie godziny, gorzej niż baba!
   - Cicho – burknął tylko, zupełnie ignorując natarczywe stukanie.
Wypuścił z wanny wodę, wytarł się i ubrał dresowe spodnie.
   - Kurosaki do cholery, wyłaź wreszcie!
Lilith musiała najwyraźniej kopnąć ze złości w drzwi, co wywnioskował z głuchego uderzenia, cichego przekleństwa i jęków bólu. Oparł się o umywalkę i wyczekująco wpatrzył w wejście. Zastanawiał się, czy jeśli nie wyjdzie, dziewczyna wyważy drzwi, czy może pójdzie się wykąpać gdzie indziej?
   - Ku-ro-sa-ki! – Wysyczała, każdą sylabę zwieńczając coraz mocniejszym uderzeniem.
Poczekał jeszcze chwilę, aż w końcu z westchnięciem i uśmiechem skierował się w stronę drzwi.

***

   Lilith opierała się o drzwi, co chwilę kopiąc je i wykrzykując coraz to nowe groźby. Gdy była już bliska wybuchu, wejście otworzyło się gwałtownie, ona poleciała do tyłu, a przed upadkiem ochroniło ją coś ciepłego i twardego. Błyskawicznie zorientowała się, że opiera się o nagą klatkę piersiową Ichigo, a jego dłonie obejmują ją w pasie.
   - Wykorzystujesz całą ciepła wodę i potem dla mnie już nie starcza, nie mieszkasz tu sam, wiesz? – burknęła, próbując wyswobodzić się z jego silnego uścisku.
   - Zawsze możemy kąpać się razem – wyszeptał Kurosaki tuż przy jej uchu, wywołując tym lawinę dreszczy na jej plecach. Musiał to wyczuć, bo gdy odwróciła lekko głowę, zobaczyła jego złośliwy uśmiech.
   - Już bym wolała kąpać się z Kurotsuchim – warknęła, na co on zachichotał cicho. Nie dała poznać po sobie, jak bardzo podoba jej się ten dźwięk i rezygnując już z bezowocnych prób odsunięcia jego dłoni, założyła ręce na piersi. 
   - Cała woda byłaby zafarbowana – zauważył, przyciągając ją bliżej siebie.
   - Najwyżej – zaśmiał się znowu – Coś ci dzisiaj humor dopisuje?
   - Mhym – potwierdził seksownym pomrukiem, wprost do jej ucha.
   - To niedobrze. Chyba wolę cię jako ponurego gbura marszczącego gniewnie brwi.
   - Jakiego gbura? Muszę wzbudzać respekt, jestem w końcu szanowanym Kapitanem.
  - Kto jak kto, ale ja tam cię nie szanuje – oświadczyła odwracając się w jego stronę i uśmiechając złośliwie.
   - To niedobrze Pani Porucznik niedobrze..  – jednym sprawnym ruchem uniósł ją w powietrze i zarzucił sobie na ramię. Pisnęła cicho z zaskoczenia. – I co by tu teraz zrobić z nieposłusznym Porucznikiem?
   - Proponuję postawić mnie na ziemi i dać mi spokój żebym w końcu mogła się wykąpać.
   - Dobrze, ale jak wykąpiemy się razem – droczył się dalej.
   - Ty już spędziłeś w tej wannie pół dnia! Za długo siedzieć w wodzie też nie można, skóra ci namoknie i odpadnie i żadna cię nie będzie chciała..
   - Zaryzykuję. Poza tym siedzieć w wannie w dobrym towarzystwie to już co innego.
   - To sobie posiedź z Kenpachim, jestem pewna, że się zgodzi. A teraz możesz już mnie postawić?
   - Oczywiście skarbie, dla ciebie wszystko.
   Pociągnął ją za nogi, tak że ześlizgnęła się z jego ramienia i spadłaby na ziemie, gdyby nie chwycił jej oburącz. Z uśmiechem usadowił ją na pralce i nie zwracając uwagi na jej naburmuszoną minę, chwycił jej dłoń, a drugą ręką odgarnął czekoladowe kosmyki przysłaniające twarz. Pogładził ją delikatnie po policzku i dotknął kciukiem jej dolnej wargi. Pochylił się lekko, a ona z konsternacją czekała na to co zaraz się wydarzy. Gdy czuła już prawie ciepło ust Ichigo na swoich, napiętą cieszę przerwał donośny dźwięk dzwonka. Kurosaki westchnął, cmoknął ją w policzek i wyszedł z łazienki. Lilith zeskoczyła z pralki i zamykając za nim drzwi zaczęła się rozbierać. Musiała się przyznać, przed samą sobą, że miała nadzieję na coś więcej. Z niezrozumiałych powodów jej  usta pragnęły dotyku ust Ichigo. Cała ona pragnęła jego bliskości. Odrzucając bluzkę w kąt pomieszczenia, skarciła się za melodramatyzm i przesadne reakcję.

Nie zdawali sobie sprawy, że w tej chwili na ich twarzach goszczą podobne wyrazy niedosytu, irytacji i żalu. 





_______

Przedostatni rozdział ze sporym opóźnieniem, mam nadzieję, że się podobał (mnie osobiście mdli aż od ilości słodkości :D)

Buziaki! ;3


10 komentarzy:

  1. (ciężki oddech)Eryk uspokuj się to tylko notka.
    You Made My Day.
    Taniec radości.
    Śmierć poprzez hiperwentylacje spowodowaną wielkim szokiem.
    I tak dalej i tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o mój boże, wzruszyłam się <3
      poza tym, Eryk? Zajebiste imię :D

      Usuń
  2. Ale Super :D:D. Fajnie że Lilith już się obudzila :D:D. Super notka :D. Powiało romantycznością XD. Naprawdę Super :)

    5/5

    Czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały blog jest taki romantyczny, a czytają go głownie faceci xD
      No przynajmniej komentują ;D

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. no i przeczytałam całe opowiadanie :) zwłaszcza że kilka dni temu zakończyłam oglądanie animy Bleach i muszę przyznać że minka mi się bardzo zasmuciła gdy doszłam do końca :( ale i tak jeszcze raz powrócę to jej oglądania bo warto :) a co do opowiadania to bardzo mi się podoba i tylko szkoda że to już prawie koniec ale mam nadzieję że jeszcze jakieś nowe przygody Ichigo nam napiszesz więc czekam i pozdrawiam fanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że całe anime oglądałam dwa razy i taki smuteczek na końcu.. ;__;
      Planuję nowe opowiadanie o Ichigo, ale jeszcze nie wiem co z tego będzie ;D
      Dziękuje bardzo za opinię, pozdrawiam ;3

      Usuń
  4. Dobry wieczór, wreszcie jestem~! Skończyłam pracować i nadrabiam zaległości.
    "Szybki numerek w tempie shunpo" to jeden z najgenialniejszych tekstów, jaki przeczytałam/usłyszałam. Rozwalił mnie na łopatki. :D Poza tym, jak widzę, Ichigo dość niegrzeczny jest w tym rozdziale, mhrau~ *forever fangirl*
    Mówiąc szczerze, nie spodziewałam się takiego rozdziału. Raczej myślałam, że Lil sobie jeszcze pośpi. Słodkie było to ze śpiącą królewną i można powiedzieć, że pomogło. ;) Rozdział lekki, stylistycznie zgrabny, szybko i przyjemnie się go czytało, ale mam nieodparte wrażenie, że jeszcze się coś stanie, zanim nastąpi ostateczny happy end. W końcu ten niespodziewany gość. Hmmmm, no ciekawe, ciekawe, jak to zakończysz :3 Ach, no i dużo fanserwisu, Ichigo w samych dresach, Ichigo z papierosem... *-*
    Romantyczne opowiadania fajne są~ Też myślę nad jednym, ale boję się co wyjdzie...
    Czekam niecierpliwie na ostatni rozdział *^* I mam wielką nadzieję, że opublikujesz to kolejne opowiadanie z Ichigo. :3
    Pozdrawiam, życzę weny, ciao ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wierzę. Naprawdę nie wierzę, że czytam ten komentarz dopiero teraz.. o bogowie ;__;
      Bardzo się cieszę, że się podoba ;D
      Kurde, teraz aż żałuję, że nie wymyśliłam czegoś jeszcze z tym gościem, ale niestety - to taki mało ważny epizod, chodziło tylko o to, żeby jeszcze nie doszło do pocałunku
      Początkowo w ogóle nie planowałam nawet tej akcji z Hogyoku, miało być słodko i już, ale potem jak mi przyszło do głowy to po prostu musiałam to napisać xd
      Także teraz koniec i no.. może się pokuszę na kolejne opowiadanie ;D
      Dziękuje jeszcze raz, pozdrawiam ;3

      Usuń
  5. 50 year old Executive Secretary Ellary Portch, hailing from Whistler enjoys watching movies like Red Lights and Netball. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Ferrari 250 LWB California Spider. siec

    OdpowiedzUsuń