Mijały dni, podczas
których jedynym zajęciem Ichigo było łażenie dookoła z Lilith, rozmawianie z
jak największą liczbą ludzi, pokazywanie jej jak największej liczby miejsc i
zachowań. Dzięki pomocy Yumichiki jej ruchy przestały być sztywne i mechaniczne,
a przez niezliczoną ilość rozmów jakie odbyła z mnóstwem Shinigami, jej głos
nie był już monotonny i beznamiętny, wrócił do swojej wcześniejszej melodyjności
i dźwięczności. Wciąż jednak pewnie sytuacje i reakcje były dla niej zagadką.
Ze względu na to, że Ichigo jako jej opiekun musiał pilnować
jej dzień i noc, mieszkała w jego rozległych, kapitańskich kwaterach.
***
Ichigo wracał
wymęczony po całodziennym treningu ze swoim oddziałem. Zmęczenie nie tylko
fizyczne, ale i psychiczne – przez ciążące na nim obowiązki i czekającą na
wyrok Hinamori. Musi znaleźć nowego porucznika, bo sam nie upora się z nawałem
papierkowej roboty. Zamknął za sobą drzwi i od razu skierował się do swojego
gabinetu, gdzie czekała na niego sterta dokumentów. Ale ku jego ogromnemu
zdziwieniu, wcale nie czekała. Wszystkie papierki były posortowane i
uzupełnione, pochowane na odpowiednie miejsca. Czując nieopisaną ulgę, ruszył
do pokoju Lilith by zapytać, czy to ona uporządkowała wszystkie zaległości. Z
daleka usłyszał lejącą się wodę, więc udał się do kuchni, gdzie wyjął z barku
butelkę sake. Gdy przez zamyślenie stłukł pierwszy kieliszek i sięgał po drugi,
szum prysznica ustał.
- Ichi to ty?
- Taa..
Po chwili drzwi łazienki otwarły się i z zaparowanego
wnętrza wyszła Lilith owinięta ręcznikiem.
- Nudziło mi się,
więc poukładałam ci dokumenty, nie jesteś zły?
- Nie, wszystko
okej. Dzięki Lil.
Uśmiechnięta
brunetka podeszła bliżej i Ichigo mógł obserwować mokre włosy przylegające do
jej szyi, kropelki wody na policzkach i szczupłe ciało zakryte jedynie
kawałkiem materiału. Zastanowił się nad słowami Yumichiki. Czy była piękna? O
tak, bez wątpienia. W końcu to byt stworzony przez Aizena, który chciał żeby
jego zemsta była perfekcyjna. Stworzył więc perfekcyjnego mściciela. Jednak
idealna powłoka nie oznaczała idealnego wnętrza, Lilith często nie pojmowała
zwykłych, ludzkich zachować i gestów, nie zaznała nigdy miłości, ani troski, a
takie uczucia jak wstyd, czy smutek były jej obce. Nie miała też na przykład
pojęcia, że nie powinna paradować w samym ręczniku przed prawie obcym
mężczyzną. Z zamyślenia wyrwał go jej słodki głos, nawet nie zauważył, gdy
podeszła tak blisko. Zrobiło mu się gorąco, to przez to wypite sake, prawda?
- Słuchasz mnie w
ogóle? – Fuknęła marszcząc brwi. Tak, stuprocentowa kobieta. Ichigo uśmiechnął
się pod nosem.
- Niezupełnie, to
co mówiłaś?
- Chcę żebyś mi
obciął włosy.
- Hm? Po co? – Zdziwił
się i obserwował jak staje na palcach i sięga do jednej z wyższych szafek po
wielkie nożyce. Sięganie po coś wysoko to na pewno nie jest dobry pomysł, gdy
ma się na sobie jedynie krótki ręcznik. Ichigo zarumieniony wstał z krzesła i
odpychając delikatnie rękę dziewczyny wyjął nożyczki. Kiedy stał tak blisko
czuł ciepło jej ciała i zapach owocowego szamponu.
- Ichigo – do
porządku przywołał go znowu jej głos – co to jest?
- Nożyczki?
- Nie mówię o tym –
przewróciła oczami. – Czemu masz czerwone policzki?
- Nie wiesz co to
jest? – Zaśmiał się próbując ukryć zakłopotanie – Rumieniec.
- A skąd mam to
niby wiedzieć? – Warknęła obrażona – W Hueco Mundo nikt się nie rumienił. Skąd
to się bierze?
- To co, mam ci
obciąć te włosy? – Mruknął ignorując pytanie.
- Tak, tak –
zaświergotała wesoło i usiadła na krzesło.
Jej włosy opadały gęstymi falami aż na ziemie, gdzie wlekły
się jeszcze po podłodze.
- Ile?
- Do ramion?
- Nie.. Ładniej ci
w dłuższych.
- To ile chcesz – zawyrokowała
obojętnie.
Ichigo chwycił
kilka czekoladowych kosmyków i obciął je trochę za połową pleców. Na co dzień
był przyzwyczajony do siekania ostrym mieczem Hollowów, a nie delikatnego
ścinania kobiecych włosów, więc starał się robić to precyzyjnie i równo.
Pamiętał jak Yuzu płakała, gdy pierwszy raz poszła do fryzjera, a potem za
każdym razem jak widziała swoje włosy na ziemi roniła kilka łez, ale Lilith
zdawała się tym zupełnie nie przejmować.
Gdy skończył, dziewczyna zeskoczyła wesoło z krzesła i potrząsnęła
głową.
- Och, od razu
lżej! Dziękuje – obdarzyła go uroczym uśmiechem.
Widząc, że schyla się by posprzątać włosy leżące na ziemi i
zupełnie nie zwraca uwagi na swoje kuse okrycie, złapał ją za ramie. Zaraz
jednak zdjął rękę, czując pod palcami jej gładką, miękka skórę. Spojrzała na
niego pytająco.
- Nie! Znaczy.. –
zawahał się przez moment i czuł, że jego twarz ponownie oblewa się czerwienią –
Pomogłaś mi z dokumentami, więc ja to posprzątam.
- Znowu się
rumienisz. – Dziewczyna wskoczyła na blat koło niego i nachyliła się, by
przyjrzeć bliżej dziwnemu dla niej zjawisku
- Wcale nie. –
Bąknął i wbrew swoim słowom, zaczerwienił się mocniej, gdy poczuł na policzku
jej ciepły oddech.
- Wcale tak – zawyrokowała pewnie i odsunęła się trochę. – Powiedz, dlaczego?
- Eee.. Ludzie
rumienią się z różnych powodów.. – Westchnął, czując, że nie da za wygraną. –
Na przykład od sake, albo gdy są źli, zakłopotani..
- Więc jesteś
zakłopotany? – Uśmiechnęła się figlarnie i przechyliła lekko głowę na bok.
- Nie..?
Przybliżyła swoją twarz do jego, spoglądając mu głęboko w
oczy.
- Nie? – Powtórzyła
słodko
- Uch, daj mi
spokój dziewczyno! – Warknął odsuwając się gwałtownie i zmierzając do swojej
sypialni.
Za sobą słyszał jej głośny, dźwięczny śmiech, mimowolnie
uśmiechnął się lekko, czując na policzkach palące ciepło.
***
- Kiedy dostanę
moje Zanpaktou? – Spytała Lili któregoś dnia przy śniadaniu.
- Kiedy Staruszek
uzna to za stosowne.
Wydęła wargi i zrobiła obrażoną minę.
- Jedz a nie
marudź.
Dziewczyna dokończyła pospiesznie swoje kanapki i zeskakując
z krzesła pobiegła do łazienki. Ichigo spokojnie przeżuwał swój posiłek i gapił
się bezcelowo w okno. Kilka minut później odwrócił głowę w stronę otwieranych
drzwi i ujrzał Lilith, z włosami spiętymi w wysoki kucyk, luźnej bluzce
odkrywającej ramie i krótkich spodenkach.
- Wybierasz się
gdzieś?
- Idę z
dziewczynami na zakupy. – Oświadczyła jakby to była największa oczywistość pod
słońcem – Przecież nie mogę ciągle pożyczać od nich ciuchów.
- A skąd masz kasę?
– Z zaciekawieniem oparł głowę na ręce i obserwował jak poprawia włosy,
przyglądając się swojemu odbiciu w szybce piekarnika.
- Dziewczyny
odstąpiły mi część budżetu ze Stowarzyszenia Kobiet Shinigami.
Ichigo westchnął i leniwym krokiem udał się do komody
stojącej w salonie. Po chwili wrócił i wręczył dziewczynie gruby plik
banknotów. Uniosła brwi i spojrzała na niego pytająco.
- A za co potem
Rangiku będzie kupować sake na te wasze spotkania? Bierz – mruknął widząc, że
chce zaprzeczyć. – Wypłata kapitana jest duża, a ja i tak nie mam na co wydawać
tej kasy. Poza tym jestem twoim opiekunem.
Dziewczyna najwyraźniej usatysfakcjonowana takim
tłumaczeniem, rozpromieniła się i przytuliła mocno Ichigo w podziękowaniu. Sekundę
później trzasnęły drzwi i już jej nie było. A Kurosaki przyzwyczajony już do
jej gwałtownych reakcji, tym razem się nie zarumienił. No, prawie.
***
Piekielny motyl wleciał przez otwarte okno sypialni. Leżący
na łóżku Ichigo wystawił palec, na którym wylądował motyl i odczytał wiadomość.
Westchnął, niemrawo podniósł się z posłania i zarzucił na ramię Zangetsu. Z
czystej formalności, obowiązku, ale również przyzwyczajenia, bo przecież nie
szykował się na żadną walkę. Niestety.
Czekające go zadanie z pewnością nie należało do najprzyjemniejszych. Wszedł na
parapet i wyskoczył w ciemną, spokojną noc. W oknie pokoju Lilith paliło się
światło. Przemierzał w szybkim tempie marmurowe uliczki Seireitei i wreszcie
dotarł do celu. Przeszedł przez bramę i minął pozornie opustoszały plac.
Instynktownie wyczuwał przyglądających mu się uważnie, ze wszystkich stron,
niewidocznych strażników. Wkroczył na drewniany mostek, prowadzący do okrągłego
budynku pośrodku jeziorka. Woda, w dzień pięknie niebieska, teraz miała kolor
czarny, na spokojnej powierzchni odbijały się liczne gwiazdy. Ichigo zatrzymał
się na chwilę przed wielkimi, drewnianymi wrotami. Nerwowo poprawił kapitańskie
haori, przygładził niesforne, rude kosmyki i przełknął ciężko ślinę. Miał
wrażenie jakby spojrzenia utkwione w jego plecach popychały go niecierpliwe do
przodu. Najchętniej odwróciłby się i odpowiednim gestem zademonstrował, co
myśli o tych tajniackich podglądaczach, ale przecież nie był już tym porywczym,
ziemskim nastolatkiem. Jako jeden z Wielkich Kapitanów, musiał zawsze i
wszędzie pokazywać klasę, godność i odpowiedzialnie piastować swój urząd.
Westchnął więc przeciągle i długo i wkroczył do budynku z wysoko uniesioną
głową i chłodnym spojrzeniem. Minął kolejny niepotrzebny i opustoszały korytarz.
Długa, ciągnąca się droga miała chyba dodatkowo zachwiać psychiczną równowagę
skazanych, nim w końcu staną przed sądem i usłyszą wyrok. Ale to nie Ichigo był
dzisiaj winny, więc odczuwając jedynie lekką irytację, stanął wreszcie przed
członkami Centrali 46. Kilka kroków przed nim, na środku pomieszczenia stała
drobna postać. Cała jej sylwetka drżała, głowę miała opuszczoną tak nisko, że
brodą dotykała obojczyków. Zwykle spięte w kok włosy, teraz w nieładzie opadały
na twarz, poszarzałą ze zdenerwowania. Ichigo wbił spojrzenie w plecy swojej
byłej porucznik i mentalnie próbował ją namówić do wzięcia się w garść. Miał do
niej olbrzymi żal, ale chyba większą winą obarczał siebie. W końcu to on
powinien zauważyć, że coś jest nie tak. Ale Hinamori Momo w ostatecznej chwili
prawdy, powinna zachować chociaż odrobinę godności i pogodzić się z losem, na
który sama świadomie się skazała.
- Skoro kapitan Kurosaki już jest, możemy zaczynać – odezwał
się jeden z członków sądu. Ichigo zawsze chciał zobaczyć ich twarze, ukryte za
płachtami.
- Momo Hinamori – surowy, kobiecy głos odbił się echem po
pomieszczeniu. Porucznik drgnęła gwałtownie, ale w końcu podniosła głowę i
spojrzała prosto w ukryte oblicza swoich katów. – Jesteś oskarżona o zdradę
Soul Society, współpracę z największym wrogiem Shinigami, Sousuke Aizenem,
dostarczanie mu poufnych informacji, wymykanie się bez zezwolenia z Seireitei i
ukrycie broni, która w odpowiednim czasie miała się uaktywnić i dokonać zagłady
całej naszej społeczności.
Ichigo miał ochotę zagwizdać z podziwu po usłyszeniu tak
długiej listy przestępstw, ale jednocześnie zdenerwowało go nadanie Lilith
miana ‘broni’. Hinamori ponownie skurczyła się w sobie, a jej ciałem wstrząsnął
cichy szloch.
- Wymienione przestępstwa zasługują na najwyższy rodzaj
kary. Centrala 46 niniejszym skazuje cię na śmierć.
Hinamori opadła na kolana i ukryła twarz w dłoniach. Ichigo
podszedł do niej szybkim krokiem i położył jej rękę na ramieniu.
- Jednakże – odezwał się nowy głos. Momo podniosła do góry
zapłakaną twarz, na którą ponownie wstąpiła nadzieja. – Biorąc pod uwagę
okoliczności łagodzące, to jest manipulatorskie sztuczki Sousuke Aizena i
wstawiennictwo ze strony większości kadry kapitańskiej.. Wyrok Momo Hinamori
zostaje złagodzony, w trybie natychmiastowym rozpocznie się twoja dożywotnia
banicja w świecie ludzi. Posiedzenie zakończone, wyprowadzić ją.
Ichigo odetchnął trochę z ulgą, a trochę ze zdziwieniem. Nie
spodziewał się okoliczności łagodzących i pomimo jego żalu do Hinamori, to wiedział,
że w tym wszystkim palce maczał Aizen, który był największym krętaczem i
oszustem, przez co stawał się jeszcze groźniejszym wrogiem. Nigdy nie wiadomo
kto mógł dla niego jeszcze pracować. Uśmiechnął się więc lekko do skołowanej
byłej porucznik, do której właśnie podchodziło czterech zamaskowanych
strażników. Członkowie Centrali wstali i w milczeniu opuścili pomieszczenie,
każdy znikając w drzwiach, które miał za plecami. Strażnicy przypięli do
nadgarstków i kostek Hinamori czerwone sznury, których końce ściskali w rękach.
Prowadzili ją ku wyjściu. Momo szła ze spuszczoną głową, a włosy częściowo
opadały jej na twarz, drżała gwałtownie. Ichigo sądził, że emocje opadły i
rozpłakała się ze szczęścia, jednak gdy pochód mijał go, z niedowierzaniem zarejestrował
cichy, dziewczęcy chichot. Hinamori trzęsła się od powstrzymywanego, duszonego
w sobie śmiechu. Strażnicy ruszyli na przód, a Ichigo stał ciągle na środku
pomieszczenia i patrzył za nimi. Gdy byli już przy wejściu, Hinamori odwróciła
się do niego i zdawało mu się, że ten wariacki śmiech był tylko wytworem jego
wyobraźni, bo na drobnej twarzy brunetki malował się spokój i ulga, a oczy
patrzyły łagodnie i z wdzięcznością. Strażnicy popchnęli ją lekko do przodu, a
jej usta wykrzywiły się na sekundę w paskudnym, złośliwym grymasie, którego
Ichigo nigdy u niej nie widział. Brązowe oczy przepełniał diabelski blask i
nienawiść, wpatrywały się w Kurosakiego tak, jakby ich właścicielka miała zaraz
rzucić mu się do gardła. Zaraz jednak ponownie zmatowiały, przysłonięte
łagodnością, a Hinamori ciągnięta niecierpliwie przez strażników, wyszła z
budynku Centrali 46, na zalany światłem księżyca dziedziniec. Drewniane wrota
zamknęły się za nimi z trzaskiem.
Hu hu ^ ^ Jest rozdzialik! Jak miło : D
OdpowiedzUsuńA więc tak. Zacznę od krytyki. Strasznie dużo powtórzeń jak na ciebie... Może nie w słowach, ale ciągłe dodawanie * i, bardzo denerwuje... Po za tym nic mi się w oczy nie rzuciło. : )
Ouuu, jak słodziutko ; 3 Ichi się rumieni. Mrr. Kawaii ; 3
No, dobrze, że ścięła włosy, bo były długie. A poza tym nie mogła iść do jakiegoś fryzjera? No mniejsza... : D
Ouu jakie złagodzenie. Może to i dobrze, ale ja mam odczucie, że sprawa z Momo się jeszcze nie skończy. Myślę, że ona coś jeszcze namiesza i lepiej byłoby jej usunąć moce shinigami, pozostawić pod nadzorem w Sou Society jako zwykłą duszę, ale cóż... Moje zdanie.
Ja też zawsze chciałam zobaczyć ich twarze. Tj tych z 46. To takie ciekawe. A może to roboty? To by było...
No nic, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Życzę weny i czasu. : D
Noo Ekstra Akcja :):). Czyżby Ichigo i Lilith coś połączy...?. Super opisana akcja w Centrali 46 :D. Ta HInamori jest dla mnie Masakralnie podejrzana, co na te rewelacje powie Hitsugaya ?.
OdpowiedzUsuń5/5 daję
Czekam na next notke :)
Na wstępie: Aaaaaaaaa! (to radość, nie przerażenie)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze blog fantastyczny, wspaniale wprowadziłaś opowiadanie we właściwą fabułę i myślałam, że popłaczę się ze śmiechu czytając rozdział 1. Masz mój wielki szacunek, bo napisane jest niezwykle dobrze, aż miło się czyta.
Mam nadzieję, że wiele się nauczę od takich autorów i moja historia także stanie się znośna. Wszystko jest piękne, rozpoczynając od stylu pisania aż po wygląd bloga, jest wspaniały.
Bardzo mnie zaintrygowały dalsze losy Ichigo. Kapitan 5 Oddziału. No, no, no :) Ciekawi mnie też historia Momo. No cóż, gdy usłyszałam ten złowieszczy śmiech (nie jestem chora, to tylko wyobraźnia) ciary przeze mnie przeszły. Mimo wszystko ciężko jest zobaczyć w roli maniakalnej fanki Aizena. (Nie, po namyśle nie tak trudno.)
Tak czy siak, dziękuję za odwiedziny na moim blogu, naprawdę zależy mi na opinii innych autorów. Wejście tutaj było dla mnie czystą przyjemnością, z chęcią dodaje do obserwowanych.
Cześć, wpadłam wreszcie powiadomić o nowej notce c:
OdpowiedzUsuńPoza tym widzę fajny blog i to o Bleachu *o* szybko nadrobię i pokomentuję C:
Pozdrawiam~!
Masz bardzo ciekawe pomysły i cały blog bardzo przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńZ chęcią będę go odwiedzać.
(bleach-opowiadania-yaoi.bloog.pl/)
Krótko, zwięźle i do rzeczy... Ichigo rumieniący się mimo prawie stu lat w SS, jest zjawiskiem przeuroczym ;) Zaś dziwne zachowanie Hinamori jest zastanawiające i wręcz niepokojące, czyżby miała w zanadrzu ukrytego jakiegoś asa? Oczywiście jest to pytanie retoryczne, bo już niedługo się o tym przekonam, albo i nie. Zawsze może się okazać, że to jedynie moja bujna wyobraźnia pracuje na zbyt wysokich obrotach ;)
OdpowiedzUsuń