środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 7



   Lilith piła popołudniową herbatę w towarzystwie Kapitana Ukitake, Shinjiego i Kyoraku. Chociaż podejrzewała, że w filiżance tego ostatniego więcej jest sake niż esencji. Ichigo był w siedzibie Oddziału Pierwszego by załatwić sobie urlop na odwiedziny u rodziców, choć Sousuke uważała to za stratę czasu, bo poniekąd i tak miał już wolne żeby zajmować się nią. Właściwie to to całe jego zwierzchnictwo i 'opiekuństwo' powinno być dla niej krępujące i irytujące, w końcu jakby nie patrzeć, była samowystarczalną, dorosłą kobietą, ale jakoś dziwnie jej to nie przeszkadzało. Przyzwyczaiła się do jego ciągłej obecności i nie mogła sobie wyobrazić mieszkania samej, gdy dowództwo uzna, że jest już w pełni zresocjalizowana.
   - Ziemiaaaa do Lili – przeniosła wzrok na Hirako, który najwyraźniej próbował się z nią porozumieć – Już tak nie tęsknij, w końcu po ciebie przyjdzie nie? – wyszczerzył się figlarnie, prezentując idealne, białe uzębienie.
   - To druzgoczące, że mała Lili-chan nudzi się w naszym towarzystwie.. – Westchnął teatralnie Shunsui – Wiem, że nie jesteśmy pewnym rudowłosym młodzieńcem, no ale..
   - Ach jak te dzieci szybko dorastają – roztkliwił się Jushiro z ojcowskim uśmiechem.
   - Dobrze się bawicie? – Warknęła, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu.
   - Przepraszam Kapitanie, nie mogę Kapitana wpuścić - rozległ się nagle zza drzwi głos jednego z nadgorliwych oficerów Jushiro.
   - Bo?
   - Kapitan Ukitake jest właśnie w trakcie ważnego spotkania, nie można mu przeszkadzać.
   - Zapewniam, że nie będzie miał nic przeciwko – drugi głos był wyraźnie zirytowany.
   - Z całym szacunkiem ale nie mogę.
   - Niby czemu?
   - Cokolwiek robi Kapitan Ukitake, jest zapewne czymś niesamowicie ważnym i pilnym, a gdyby Kapitan spodziewał się Kapitańskiej wizyty, to by mnie o tym poinformował. Więc muszę tu stać i pilnować, by nikt nie przerwał ważnych zajęć Kapitana Ukitake, Kapitanie.
   - Weź nie pieprz i otwórz mi te drzwi!
Członkowie ważnego spotkania zaśmiali się głośno, podczas gdy Jushiro westchnął ciężko i wstając z podłogi, skierował się w stronę drzwi, rozsunął je i położył rękę na ramieniu swojego Trzeciego Oficera.
   - Spokojnie Kotsubaki-kun, nie mam nic przeciwko obecności Kapitana Kurosakiego – oznajmił z dobrotliwym uśmiechem.
   - Hai! – Mężczyzna zasalutował i zwrócił się w stronę zdenerwowanego Ichigo – Zatem ma Kapitan pozwolenie, zapraszam!
   - Och, dzięki serio – burknął sarkastycznie rudowłosy. – Ale chciałem tylko zabrać Lilith.
Jushiro wrócił na swoje miejsce, a Ichigo stanął w drzwiach opierając się o framugę.
   - Nie napijesz się z nami? – Zaproponował Kyoraku, siorbiąc radośnie herbatę-sake.
   - Może innym razem.. Lil idziesz?
Dziewczyna spokojnie dopiła swój napój i wstała powoli z poduszki, rozciągając zastałe mięśnie. Ichigo przewrócił oczami.
   - Spokojnie Kurosaki, wyluzuj, nikt ci dziewczyny nie ukradnie.. - Mruknął Hirako, z bezczelnym uśmieszkiem obserwując ruchy brunetki.
Ichigo westchnął, oparł głowę o framugę i cierpliwie czekał, aż Lilith pożegna się z Kapitanami. W końcu minęła go w drzwiach, na odchodnym jeszcze machając mężczyzną i skierowała się w stronę ich kwater.

***

   Siedział na stołku przy kuchennym blacie i czekał. Lilith jak to typowa kobieta – trzeba było na nią czekać. Teraz na przykład czekał aż zapakuje w końcu potrzebne rzeczy. A choć planował zostać u rodziców tylko na jedną noc, to oczekiwał właśnie, aż brunetka sprezentuje mu całą listę rzeczy, jej zdaniem niesamowicie koniecznych, a jego wręcz przeciwnie. Siedział więc i czekał, prawie cierpliwie, gdyby nie liczyć nerwowych westchnięć i rytmu wybijanego palcami na drewnianym blacie. Zastanawiał się jaki sposób wymyśli dziewczyna, by wrobić go w noszenie jej torby i czy będzie on na tyle skuteczny, by nie odmówił. Z błogą ulgą zarejestrował dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się i dostrzegł Lili wychodzącą ze swojej sypialni. W końcu się doczekał. Miała na sobie delikatną, dziewczęcą, fioletową sukienkę, a za sobą ciągnęła ciężką torbę, która psuła efekt, więc Ichigo zastanawiał się, czy od razu jej nie zabrać. Ale postanowił, że poczeka i zorientuje się jaki tym razem kreatywny sposób przekonywania wymyśliła brunetka.
   Puściła ramię torby gdzieś na środku pokoju i z uśmiechem skierowała się w stronę Kurosakiego. Stanęła bardzo blisko i otaksowała wzrokiem jego umięśnioną klatkę piersiową, odzianą w czarną, przylegającą koszulkę. Dotknęła palcem wskazującym jego torsu, przejechała nim delikatnie w górę, muskając wystający obojczyk, jabłko Adama, silne kości policzkowe i zatrzymując się na lekko zaczerwienionym policzku.
   - Takie rozsadzające skórę bicepsy muszą się do czegoś przydać, prawda?  - szepnęła mu do ucha - Więc może wyświadczysz przysługę niewiaście w potrzebie i poniesiesz jej torbę?
Odsunęła się zwieńczając swoją prośbę słodkim uśmiechem i odwracając się, przesunęła jeszcze palcem wzdłuż jego policzka, zahaczając o miękkie usta. Skierowała się do przedpokoju.
Ichigo podnosił z ziemi jej ciężką torbę, z poczuciem, że wpadła na nowy, świetny pomysł. Może to dlatego tak długo siedziała w pokoju?

***

  Wyszli z Dworu Czystych Dusz przez Bramę Północną i skierowali się w stronę domu rodziców Ichigo. Daleko nie mieli, bo domostwo znajdowało się w Pierwszym Okręgu Rukongai, tym najbogatszym i jednocześnie leżącym najbliżej Seireitei.
   Gdy dochodzili na miejsce Ichigo od razy wyczuł energię duchowe należące do jego sióstr. Wspięli się na drewniane schodki werandy i bez pukania, Kurosaki otworzył drzwi. Wszedł jednak pierwszy, by nie narazić Lilith na spotkanie z atakującym ojcem. Isshin mimo swojego wieku, wieku syna i jego wysokiej rangi, ciągle miał zwyczaj atakować go na powitanie kopniakiem lub prawym sierpowym, ale przestało mu się to udawać już półtora wieku temu. Wkroczył do ciemnego korytarza i gestem nakazał brunetce zatrzymać się przy drzwiach, sam przeszedł zaledwie kilka kroków dalej, gdy z jednego z bocznych pokoi wyskoczył jego ojciec.
   - Ichiiiiiiiiigo! Kochany synek wreszcie odwiedził staruszka! – Zawył i rzucił się na rudowłosego.
Ichigo nie wiedział, czy ojciec chce go przytulić, czy to jakiś nowy podstęp na pokonanie go, więc zapobiegawczo odsunął się, a Isshin lądując na ziemi, przeszorował jeszcze kawałek podłogi i zatrzymał się u stóp Lili.
   - Dzień dobry – zamruczała uśmiechając się wesoło i pochylając lekko, nad wytrzeszczającym na nią oczy mężczyzną.
   - Dobry boże! – Kurosaki senior zerwał się na równe nogi i uściskał serdecznie zaskoczoną dziewczynę – Czy mój syn właśnie przyprowadził do domu dziewczynę? Nie wierzę, Masaki, kochanie słyszałaś?!
   Ichigo coraz bardziej żałując, że zabrał ze sobą Sousuke, uderzył odrobinę zbyt mocno głową w ścianę i kolejny raz tego dnia czekał. Tym razem, aż ten cały cyrk się skończy. Postanowił darować sobie trud przekonywania ojca, że Lilith nie jest jego dziewczyną. I tak by to nic nie dało, Isshin był głuchy na wszystko czego nie chciał słyszeć. Z pomieszczenia z którego wyskoczył senior, wychyliła się teraz piękna kobieta o długich, jasno rudych włosach. Przytuliła mocno swojego syna, ale zaraz ustąpiła miejsca radosnej Yuzu, w której oczach błyszczały łzy wzruszenia. Karin skinęła tylko Ichigo i stała w drzwiach przyglądając się Lili. Masaki podeszła do brunetki i odsuwając delikatnie swojego męża, uściskała ją na przywitanie.
   - Lilith Sousuke – przedstawiła się uprzejmie brunetka. – Miło mi państwa poznać.
   - Aaaach więc to ty narobiłaś tyle zamieszania w Seireitei – Isshin odezwał się radosnym tonem, jakby mieszanie w Seireitei co najmniej go bawiło.
   - He, skąd wiesz? – Zdziwił się Ichigo przechodząc do salonu.
Wszyscy udali się za nim i po chwili siedzieli na poduszkach przy niskim stoliku.
   - Karin poinformował o tym Toshiro-kun, na jednej z tych ich schadzek – szturchnął siedzącą koło niego Lilith łokciem i mrugnął do niej porozumiewawczo. – Jeśli wiecie co mam na myśli.
   - Zamknij się tato – burknęła chłodno czarnowłosa zakładając ręce na piersi.

***

  Był już późny wieczór. Po tym, jak Isshin z cwanym uśmiechem poinformował Lilith, że niestety z powodu małej ilości pokoi, musi nocować z Ichigo, wszyscy życzyli sobie dobrej nocy i udali się do swoich sypialni. Wykąpany już Ichigo leżał leniwie na posłaniu z rękami założonymi za głowę. Z łazienki dobiegał go uspokajający szum prysznica i co chwilę mrugając, powstrzymywał się by nie zapaść jeszcze w sen. Po kilkunastu minutach drzwi otworzyły się, wpuszczając do pokoju chmarę pary i wyszła z nich Lili odziana w króciutką i cienką koszulkę nocną.
   - Tak z czystej ciekawości, z kim byłaś na zakupach? – Mruknął od niechcenia Ichigo, odwracając wzrok od jej nagich ramion.
   - Z Rangiku, a co?
   - Nic, mogłem się domyślić – westchnął ciężko. – Ale noce tutaj są cholernie chłodne.
   - Najwyżej przytulę cię do ciebie – oświadczyła pogodnie, wzruszając ramionami.
Ichigo podniósł się do siadu, ściągnął swoją bluzkę z długim rękawem i rzucił ją zaskoczonej dziewczynie. – Ubieraj się bo zmarzniesz.
   - A ty?
   - Mnie grzeją te rozsadzające skórę bicepsy, ty masz same kości.
   Żachnęła się, ale przeciągnęła przez głowę trzymane ubranie. Po całkowitym założeniu, bluzka okazała się dłuższa od jej pidżamy, a szerokie rękawy całkowicie kryły jej drobne dłonie. Spełniła swoją groźbę przesuwając do niego swoją matę i błyskotliwie zauważyła, że i tak musiałaby to zrobić, bo jest tylko jedna kołdra. A Ichigo wiedział już, że to nie przypadek, tylko kolejny podstępny plan Isshina. Położył się na plecach i czekał cierpliwie, aż Lilith w końcu znajdzie sobie wygodną pozycję. Okazało się, że wygodne jest jego ramię, na którym ułożyła głowę, wtulając się w jego bok. Objął ją delikatnie w pasie ręką na której leżała i zarzucił na nich obojga ciepłą kołdrę. Zasypiał czując tuż pod nosem jej słodki, owocowy zapach.




__________________________

Dobryyyyy boże! Jak teraz czytam te rozdziały to widzę, że są tak pozbawione jakiegoś głębszego sensu i przekazu.. No ale w sumie dlatego właśnie powstał ten blog - bo uwielbiam słodkie sceny w opowiadaniach, no i uwielbiam Ichigo, więc postanowiłam połączyć te dwie rzeczy. W związku z tym jest blog o samych słodkich scenach z udziałem Ichigo xD

Zisu-san - kochana, ostatnio nie miałam jakoś weny na odkrywanie nowych opowiadań. Wczoraj skończyłam oglądać drugi raz cały Bleach (a raczej jarać się tym, jak seksowny jest Ichigo), więc pewnie niedługo zabiorę się za twojego bloga ;D Cierpliwości i szczerze dziękuję za twoje komentarze ;3

9 komentarzy:

  1. Spoko tak nawiasem mówiąc to Ja jestem Facet :D , ale dobra nie gniewam się, pomylić każdy się może :).

    Co do Naotki to jak zwykle Ekstra.Taka luzacka :D. Toushiro i Karin. NO tego się nie spodziewałem XD. He he robi się ciekawie :).

    5/5

    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo lol :D No to niech będzie kochany :D
      Wybacz wybacz, ale nie często spotykam chłopaków - blogowych autorów

      Usuń
    2. He he wierz mi, ze tacy są :D Znam kilku :P

      Usuń
  2. Awww ♥ Jakie słodziaki! Kocham jak ich opisujesz ^ ^ A tak nawiasem, ile jeszcze będzie rozdziałów? Hyyymmm? Ciekawa jestem, bo mi się to opowiadanie podoba, choć ja wolę rozlew krwi... xD

    Nie ma to jak plany Isshina. Zapewne Yuzu też pomagała xD
    Karin i Shiro-chan. No, no ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe opowiadanie składa się z 11 rozdziałów ;D

      Usuń
  3. mi się to bardzo podoba czekam na kolejne części 10/10

    OdpowiedzUsuń
  4. wybacz że anonimowy ale nie mam zielonego pojęcia jak się zalogować a strasznie chce to doczytać do końca mam nadzieje że się nie gniewasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no gdzie tam gniewać, bardzo się cieszę, że ci się podoba ;3

      Usuń
  5. No tak, nauki Pięknisia nie poszły w las... :) Wybacz za przezwisko jakie nadałam Yumichikawie, ale jakoś nie potrafię myśleć o nim inaczej ;)

    OdpowiedzUsuń